Kto mnie zna, ten doskonale wie, że bardzo lubię sushi. Nie jem bardzo często, bo ceny w restauracjach bywają zawrotne, a przygotowanie w domu jest dość czasochłonne. Jednak przy różnych okazjach wychodzimy z L. bądź zamawiamy jedno z naszych ulubionych dań. W Gliwicach, o ile się nie mylę, mamy 4 miejsca, gdzie można zjeść sushi. Jedne lepsze, inne nieco gorsze, ale kilka dni temu wyłonił się nasz faworyt do miana tego najlepszego. Mowa o
Art Sushi, restauracji, do której dość długo trafić nie mogliśmy, a która znajduje się przy ul. Długosza 2.
Po raz pierwszy wybraliśmy się pod koniec października i wyszłam nieprzekonana. Zjedliśmy bardzo smaczną sałatkę z sezamowym kurczakiem i dobry zestaw sushi, ale szczerze mówiąc - nie widziałam aż takiej różnicy między Art Sushi a inną dobrze mi znaną restauracją. Kilka dni temu wybraliśmy się razem z siostrą i szwagrem L. i byłam pod ogromnym wrażeniem tego, co przygotowali. Nie wiem czy wcześniej trafiliśmy w złe menu czy gorszy dzień kucharza, ale dopiero tym razem pokazali na co ich stać. To sushi naprawdę mnie powaliło swoim smakiem - nie wiedziałam, że może być aż tak smaczne.
Sam lokal jest urządzony bardzo współcześnie, ale gustownie - ciemne, lustrzane stoły, kamienne naczynia. Można dostrzec dbałość o szczegóły, ale odrobinę brakuje mi duszy w takich miejscach.
Menu jest bardzo bogate. Oferują sałatki, zupy, sushi wszelakie oraz inne danie, na deserach kończąc. Możemy jeszcze polecić napój aloesowy, który bardzo nam zasmakował i dobrze komponuje się z sushi. Jeśli chodzi o wybór tego ostatniego to przede wszystkim wybierajcie american roll i uramaki, bo to właśnie one tak nas zaskoczyły. Pozostałe maki czy nigiri są smaczne, ale po tych dwóch wizytach nie odkryliśmy żadnych wyjątkowych połączeń.
Bardzo fajnym zwyczajem, którego wcześniej nigdzie nie zaobserwowałam jest podawanie ciepłych ręczniczków do wytarcia rąk przed podaniem dania.
Jest też otwarty bar, więc można obserwować przygotowanie sushi. Niestety w trakcie naszej wizyty dostrzegłam także minus takiego rozwiązania - jakiekolwiek nieporozumienia między załogą omawiane w trakcie ich pracy są także słyszalne dla gości, a soczyste wyrażenia (nawet szeptem) nie są najlepszą reklamą miejsca.
Przy większym oblężeniu miejsca trzeba też nieco dłużej poczekać na swoje zamówienie, ale jeśli zawsze będą podawać tak smaczne sushi to mogę czekać te 45 minut.